Wycinki prasowe z lat 1851 - 1932
Dodane przez arek dnia Wrzesień 10 2012 17:23:52

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1851.05.14 nr 20
Na sędziów przysięgłych powołani: pow. świecki: Bleck, dziedzic w Łowinie; Konrad, dziedzic w Płochocinie; Doepke, oberżysta w Nowem; Franciszek Gortz, gbur w Montawach; Gordon, dziedzic w Kaweczynie; Hellwig, właściciel w Montawach; Liedtke, dziedzic w Szewnie; Liedtke, gbur w Nidrycach; Nitikowski, dziedzic w Brzemionie; Podjacki, dziedzic w Rożanie; Szwarc, kupiec w Świeciu.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1856.04.18 nr 30
Świecie. Wiadomo, że w okolicy naszej zajęło się wyszukiwaniem pokładów ziemnych węgli (Brankohlen). Przypadkiem odkryto na dworcu kolei żelaznej w Terespolu znaczny, a może dotychczas największy pokład. Przy budowie studni od strony południowej, gdy w głębokości 38 stóp jeszcze wody niebyło, umyślono założyć studnię artezyjską. Skoro jeszcze 20 stóp w głąb wiercono, odkryto pokład węgli ziemnych 35 stóp głębokości w rozmiarach poziomych dotychczas nieobliczony. Ponieważ 25 szefli węgla ziemnego tyle znaczy, ile sążeń dobrego sosnowego drzewa, natenczas, (przyjawszy rozległość owego pokładu tylko na 30 mórg) byłoby materyału opałowego w wartości parę milijonów sążni drzewa. Położenie miejsca również bardzo korzystne: Wisła, Czarna woda, kolej i dwie szosy ułatwiają rozwiezienie.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1861.03.08 nr 72
Polak, znający gospodarstwo i mający tymczasowo 3000 tal. kaucyi szuka, dzierżawy lub stosownego kupna, chciałby przecież tylko z rodakami wchodzić w stosunki Wiadomość S. B. P. poste restante Warlubien.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1863.01.16 nr 6
W Bostonie żyje młodzian tak piękny, iż mu do kościoła chodzić zakazano, ponieważ żony i dziewczyny swą pięknością olśniewa. Niektóre kobiety z jego powodu dostały pomieszania zmysłów.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1864.03.18 nr 34
Gniew, 15 marca. W naszem małem miasteczku stał się wczoraj wieczorem ni ztąd ni z owąd wielki hałas i turtas. Załoga wojskowa tutejsza, otoczyła niespodzianie oberżę obywatela Bartkowskiego, i przetrząsnęła cały dom; nie wiem czego szukała, dosyć na tem, że 5 młodych ludzi rzemieślniczego stanu wzięli i uwięziono ich; za co, niewiadomo. Dotąd ich jeszcze nieuwolniono.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1864.08.28 nr 100
Na zakupienie koni dla wojska od 3—6 lat starych naznaczono w roku bieżącym w obwodzie rejencyi kwidzyńskiej i przyległych miastach podczas jarmarków na konie następujące dnie: 8 września w Tczewie. 10 w Gniewie, 12 w Kwidzynie, 13 w Nowem, 15 w Radzynie. 17 w Świeciu, 20 w Inowrocławiu, 23 w Wałczu, 24 w Wyrzyskach i 27 w Żninie.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1866.01.14 nr 5
Przyszłe roki sądu przysięgłych w Grudziądzu rozpoczną się 22 stycznia pod przewodnictwem radzcy sądu powiatowego p. Hoffmann i może pociągną się przez dwa tygodnie. Na przysiężnych zawezwani a) (...) b) z powiatu Świeckiego: dzierż. Hubschmann z folw. Nowego, dzierżawca Parczewski z Belna, właśc. dobr Radkiewicz z Brzeźna, wł. dóbr Schmidt z Jeżewa, wł. dóbr Schwanenfeld z Sartowic, ob. Witte z Warlubia (...).

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1866.04.18 nr 44
Celem zakupienia remontów od trzy do sześcioletnich, wyznaczono w rejencyi kwidzyńskiej i pogranicznych powiatach następne termina: 1 września w Tczewie, 3 września w Malborku, 4 września w Gniewie, 5 września w Kwidzynie, 6 września w Nowem, 8 września w Radzynie, 10 września w Świeciu, 11 września w Koronowie, 13 września w Inowrocławiu, 17 września we Wyrzyskach, 20 września w Żninie.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1866.06.03 nr 61
Piszą z nizin nowo-świeckich: Przymrozki w ostatnich dniach bardzo zaszkodziły zbożu. Jęczmiona wszędy pomarzły, tak samo kartofle, kwiat owocowy i wczesne warzywa; tę szkodę może jeszcze ciepłe powietrze jako powetować. Ale niestety w wielu miejscach żyto mocno ucierpiało od mrozu, a tej szkody żadne ciepło nie nagrodzi. Wielu rolników uskarża się, iż większa część plonu ozimego im zniszczała. Chociaż owa strata o tyle dotkliwą nie będzie, to jednak bujne łany żyta każdego, co im się bacznie przyjrzy, najmniejszą obawą nie zastraszają.

Gazeta Toruńska R.1/58 1867
Wodociągi do domów mieszkalnych, gorzelni i browarów z prasowanego ołowiu i glazowanych rur kamiennych wprowadza ręcząc za trwałość A.Grosser w Nowem (Neuenburg)

Niniejszym mam zaszczyt podać do publicznej wiadomości, że osiedliłem się tutaj jako Blacharz i mistrz dekarski, trudniący się dachami łupkowemi. Podejmuję się także wykonania dachów z tektury smołowcowej własnego wyrobu, za której dobroć ręczę. Wskutek długoletnich doświadczeń w tych gałęziach jestem w możności zadość uczynić wszelkim wymaganiom i odpowiedzieć godnie położonemu we mnie zaufaniu przez rzetelną i uczciwą usługę. A.Grosser Nowe (Neuenburg) 9 marca 1867.

Gazeta Toruńska R.11/121 1877
Kowal, obrotny znający także robotę przy machinach itp. życzy sobie objąć miejsce na jakiem Dominium od świętego Marcina lub prędzej. Franc. Rogawski Kl. Kommorsk pr. Neuenburg W.Pr.

Goniec Wielkopolski dnia 21 Kwietnia 1879. Nr. 91.
Z pod Nowego, l9go Kwietnia.
Szanowny Redaktorze!
Nie uwierzyłbyś wcale, z jak wielką troskliwością małomiejska zachodnio pruska prasa niemiecka Tobą się zajmuje. Dość spory bowiem zastęp tych małych gazetek, starając się nawzajem przesadzić w patryotycznej gorliwości, wszelkiemi się stara siłami wmówić w świat, że tylko niemiecka oświata zdolna świat uszczęśliwić, i że nasze polskie strony, uświęcone krwią, potem i pracą tylowieczną polskiej braci naszej, to prastara własność i siedziba niemieckiego szczepu, którego gościnności obecnie tylko nadużywamy, trzymając się nadal naszych staropolskich przekonań. Cały szereg miasteczek, od Chełmna, Chojnic i Świecia począwszy, aż do Starogardu, Tczewa i Gniewu połączył się w jedno ognisko, aby swe strzały przeciwko nam wypuszczać, pełne złośliwego jadu i bezwzględnej zaciekłości. Nie dziw, że i nasze miasteczko Nowe, idąc za przykładem swych godnych rówieśników, zdobyło się na pisemko nazwane 'Weichselbote', w niczem nie chcące pozostać po za innemi. Sierdzi się w jednym z przeszłorocznych numerów owo gazeciszczko na korespondenta do 'Przyjaciela Ludu', skarżącego się na to, że niektóre z wspomnianych gazetek żywią się częściowo jako pasorzyty z łaski naszej polskiej ludności, odpierając ten zarzut względem siebie jako śmieszny, oświadczając przecież zarazem, że 'Weichselbote' wprawdzie tak jak i inne zachodniopruskie gazety niemieckie liczy także i 'polskim mówiących językiem abonentów', że przecież ma się rozumieć, największy kontyngent stawia ludność niemiecka. Mój kochany Panie Dziennikarzu słabo zapewnie z Twą gazeciarską prawdą, jeżeli starasz się zbijać orzeczenie owego korespondenta przyznając mu sam, kilka słów dalej, najzupełniejszą racye i powtarzając tylko to co ów korespondent wypowiedział. Lub czy mi rzeczywiście chcesz zaprzeczyć, że część tych gazetek żywi się poczęści jako pasorzyty kieszenią polskiej. Wasze gazety łatwe mają życie bo gdzie gazetka polityczna łączy się w jedno z 'Kreisblatem' to przyznasz mi racye, że 'Kreisblaty' te utrzymywane funduszami całego powiatu — a nazwij mi jeden z zachodnio-pruskich powiatów, o których tu mowa, gdzieby nie było Polaków! — a żywią się w formie gazet politycznych wbrew naszej woli. Powiesz może, że to naciągana i niejasna argumentacya ? Wij się, jak chcesz, prawda zawsze prawdą pozostanie. Lecz idźmy dalej i rozważmy, co dalej pisze ów zacny 'Weichselbote'. Powtarza on korespondencye z Poznania do 'Bromberger Zeitung' pisaną, w której stoi: 'Goniec Wielkopolski' skarży się na to, że liczba czytelników gazet polskich się zmniejsza, bo się podobno zmniejszyła liczba abonentów wszystkich tutaj w Poznaniu wychodzących czasopism polskich. Wspomniane pisemko uważa, że jest to znakiem wzrastającego ogłupienia. My przecież przeciwnie uważamy, że to jest znakiem, że lud nareszcie poznaje, że czasopisma polskie mato warte i tylko się do jego własnego przyczyniają ogłupienia, ponieważ niemal wszystkie z namaszczeniem prawią o Gietrzwałdzkich błahych cudach. (Gdybyś ty Szan, korespondencie wiedział, gdzie ten list do 'Bromberger Ztg.' był pisany, tobyś się nie dziwił — my wiemy, Że inne listy z Poznania chodziły swego czasu 'do Londynu' — przed Interpelacyją p. Niegolewskiego. Przyp.Red. G. W.) Nie myślę się wdać w dysputy, boć szkodaby było i czasu, a o cudach w ogóle, a szczególnie o zajściach w Gietrzwałdzie, to jużbym wcale a wcale z Tobą nie rozprawiał, bo  jako 'emancypowany' stoisz zapewne na wyżynie mądrości ludzkiej (...).

Gazeta Toruńska R.16/13 1882
Moje nieruchomości w Golubiu są do sprzedania, dom nr. 163/64 wraz z stajnią, podwórzem i ogrodem, razem 0,5580 ha - dom 13 pokoi - zaliczka 2700 marek.
Ogród w wieczystej dzierżawie nr 165 i rola z łąkami nr 52,53,54 razem 3,4280 ha (pomiędzy 8 mórg dwukośnych łąk nadrzecznych), kosztorysy w biurze p. Dra. Hulewicza w Toruniu. Gurski, Nowe (Neuenburg)

Gazeta Toruńska 13.02.1902
Nowe. Tow. przemysłowo-rolnicze odbędzie swoje posiedzenie w niedzielę 16 bm. O 6 godz. wieczorem u p. Lewandowskiego.

Gazeta Codzienna 1903.01.24 nr 19
Nowe. Lekarz p. dr. Władysław Neumann otrzymał na międzynarodowej wystawie hygienicznej w Paryżu złoty medal za lekarstwo Plicainum które leczy błędnicę, bezkrwistość, ogólne osłabienie itp.Lekarstwa radykalne, nader skuteczne, tysiąckrotnie wypróbowane, na porost włosów, siwiznę, wyrzuty skórne, nieczystość krwi, parchy, piegi, stare rany, rwanie w kościach, wzmocnienie słuchu, kołtun czyli zwicie włosów, (każde lekarstwo po 3 m.) poleca apteka H. Smyczyńskiego w Nowem [Neuenburg W.Pr.]

Nowiny Lekarskie kwiecień 1904 R. 16
Władysław Neumann (z Nowego w Prusach Zach): Ueber den sogenannten Weichselzopf.
(Leipzig, Benno Konnegeu Verlag in Kommission 1904, str. 69).
Książeczka ta cenna, bo nietylko zawiera w sobie dokładny i naukowo pogłębiony pogląd na dotychczasową bardzo liczną literaturę odnoszącą się do kołtuna, ale i szereg własnych spostrzeżeń autora, na mocy których co do natury tego cierpienia i jego leczenia, doszedł do samodzielnego na ten ważny punkt poglądu. Na wstepie jest mowa o samej nazwie cierpienia, które uważano za specyficznie polsko-litewskie, ale autor jasno wykazuje, opierając sie na Grimmie i Rosenbaumie, źe i w Niemczech dawniej było ono endemicznem, a nazwa obecna Weichselzopf jest tylko zepsuciem dawnej: Wichtelzopf od Wichtel t. j. karzeł. Jak niemiecką nazwę wywodzi z niemieckiej mitologii, tak i polską nazwę kołtuna, kołtek i wieSzczyć tłumaczy dawnemi u nas mitologicznemi pojęciami. Szkoda, że przy tej okazyi nie podniósł stosunku goźdca do kołtuna, bo i nazwa goździec ma także pochodzenie mitologiczne, a stanowił on zdaje się główną przytem chorobę, podczas gdy sam kołtun był tylko objawem ze strony włosów. Obecnie goździec tyle co reumatyzm. Interesujące są zestawione następnie szczegóły — od str. 11 —17 o przyczynach i istocie kołtuna, przyczem podaną jest i najnowsza statystyka kołtuna w obwodach kwidzyńskim, bydgoskim i poznańskim wedle Moebiusa (1900). Główna część pracy poświęconą jest szczegółowemu opisowi objawów, jakie się spostrzega u osób, które dostają kołtun i tych, które już go mają. Od czasu jak Starnigelius, rektor akademii zamojskiej (1599), pomieszał kołtun z syfilisem (kiłą,  przymiotem), panowała niejasność, aż dopóki K. Marcinkowski nie wytłumaczył tego pomieszania koincydencyą przypadkową, bo właśnie wtedy syfilis zaczął się szerzyć w Polsce, i dużo chorych na tę importowaną chorobę nową dostawało kołtunu. Szeroko podaje autor symptomatologię wedle Butzkego; od str. 24—35 podaje zaś autor własne obserwacja i z nich wyciągnięte wnioski, powołując się na Ewalda, Strumpla, Ploniesa, Butzkego, Penzoldta Erba, Schreibera, Edingera, Bernhardta itd. Oto wnioski, do jakich autor dochodzi. Spór o pytanie, czy kołtun (plica) jest samoistną chorobą, załatwiono przed 45 laty na nie korzyć zwolenników teoryi kołtuna, a więc w czasie, gdy o zaburzeniach naczyniowo-mchowych i troficznych przy nerwobólach nic nie wiedziano. Pierwsze obserwacye nad tem zrobił 1875 Schreiber. Hamburger, który najwięcej się przyczynił do zwalenia nauki o kołtunie jako samoistnej chorobie, pisał w r. 1858 i 1861. Traktuje on wszystkie obserwacye autorów mu niedogodne za fantazyjne. Otóż autor dowodzi, źe wasomotoryczne i troficzne zaburzenia włosów (45) skóry (53) i paznokci (35) zdarzają się przy newralgiach i porówno z niemi są nerwicami nerwu współczulnego. Autor skłania się do uważania kołtuna jako nerwicę taką nerwu sympatycznego a po części także i nerwu błędnego (X), tak jak choroba Bazedowa, która się różni od kołtuna przerostem gruczołu tarczykowego i wypukleniem gałek ocznych (exophthalmus). Interesującem jest i wciągnięcie migreny do obrazu tej nerwicy, a więc jako częściowego objawu kołtuna — tak jak zdarza się według Ploeniesa i przy wrzodzie żołądka. Tak jak przy kołtunie zdarzają się przy ulcus ventriculi objawy zaburzenia ze strony nerwu błędnego i współczulnego, zauważane i przy chorobie Bazedowa. Ploenies w dwóch przypadkach zauważył przy wrzodzie żołądka niektóre objawy tej ostatniej, ale bez struma i expohthalmus. Dalej wyprowadza autor stąd taki wniosek: Skoro Morbus Basedowi i ulcus ventriculi mimo iź polegają na zaburzeniach w dziedzinie nerwu błędnego i współczulnego, uważamy za dwie odrębne choroby, to tem samem prawem i kołtun jako samoistną chorobę uważać trzeba. Choć we wszystkich tych trzech chorobach zachodzą objawy ze strony nerwu wspólczulnego i błędnego, łatwo każda z nich odróżnić i etyologia ich jest różna. Dalszym wnioskiem autora jest że właściwy objaw kołtuna: splecenie włosów jest tylko jednym z objawów tego cierpienia; za-pobiedz występowaniu tego objawu można wprawdzie; nie mniej jest jednak prawdą, że z wystąpieniem jego niektóre inne objawy ustępują, z nieostrożnem zaś usunięciem kołtuna, t.j. bez polecenia trzymania ciepła pozbawionej w ten sposób włosów części głowy mogą powracać. Od str. 60—69 mówi autor o leczeniu kołtuna, które polega na tych samych zasadach, co leczenie innych nerwic, — a więc spokój ciała i umysłu, polepszenie trawienia, wzmocnienie, zwalczanie pojedynczych newralgii (nerwobólów) a mianowicie gastralgii. O szczegolnem leczeniu owłosionej części skóry lub włosów niema tu mowy. Wogóle rozprawa ta robi wrażenie, że autor nie tylko z przekonaniem ją napisał, ale na mocy wielkiego oczytania i własnego racyonalnego spostrzegania. Dlatego witamy tę pracę polskiego autora, po niemiecku napisaną, jako ważny przyczy-do kwestyi, która nie tylko pod wzglądem lekarskim, ale i kulturnym miała i ma u nas niemałe znaczenie. Dr. Fr. Ch.

Równocześnie o tym samym przedmiocie pisze kol. Dziembowski, z innego wychodząc zapatrywania w ten sposób. Nie spodziewaliśmy się, biorąc książkę dr. Neumauna do reki, źe to nowa apologia kołtuna jako samoistnej choroby. Tymczasem autor z wiarą niewzruszoną przedstawia nam obszernie historyę tej choroby, zdania przeciwne i zdania autorów, którzy potwierdzają, że kołtun to istotnie choroba sili generis, a wreszcie obraz choroby samej, jej patologię i objawy. Streszczając pod koniec swej rozprawy zdanie o kołtunie, twierdzi, że w newrozach nerwu współczulnego wytwarzają sie zmiany pewne we włosach, które mogą spowodować utworzenie się kołtuna. Niepodobna, pominąć książki dr. Neumanna  milczeniem, chociaż dziwną się może zdawać w naszych czasach dyskusya o kołtunie. A więc zdaniem naszem należy uważać kołtun nie za chorobą swoistą, lecz za zwinięcie się włosów wywołane nieczesaniem ich. Dowiódł to najdosadniej Beschorner experymentalnie, a autor wie o tem, gdyż sam próby Beschornera wspomina. Jeżeli się zatem włosy w jakiej chorobie zwiną, to pochodzi to stąd, że nie były czesane, a wydzieliny skóry na głowie do zlepienia i pogmatwania włosów się przyczyniły. Nie jest zatem kołtun wynikiem jakiego krytycznego momentu w chorobie, lecz skutkiem nieporządku. Gdyby kołtun był chorobą samoistną lub jakim krytycznym momentem w chorobie, to zapytać należy , dlaczego u ludzi schludnych, u ludzi kulturalnych nie zachodzi? Dlaczego spotykamy go tylko tam, gdzie zabobon i nieporządek w chorobach tak zgubny nieraz wpływ wywierają? Wszakże sam autor w historyi choroby wypowiada zdanie, że u narodów germańskich z chwilą, gdy kultura się wzmogła, kołtun ustąpił. Kołtun zawdzięcza wogóle swoje istnienie zabobonowi. Lud ciemny wierzy, że kołtun usuwa chorobę. Polega to na spostrzeżeniu mas ciemnych, że włosy nieczesane w chorobie się zwijają i że wtedy gdy się zwiną choroba ustępuje. To przecież jest naturalne, gdyż choroba uleczalna z czasem sama ustępuje a własnie chwila zwinięcia się włosów z chwilą przemijania choroby się spotyka. Widzimy tu znowu to samo bezkrytyczne post hoc - ergo propter hoc. Autor w końcu każe swym chorym na kołtun pijać rumianek. Zdaniem naszem najlepszym środkiem przeciw kołtunowi jest sumienne i skrzętne leczenie, oświecanie ciemnych i budzenie kultury, o ile to dla lekarza możliwe w klasach nieoświeconych, a wyprzemy kołtun jak dawniej ludy germańskie znów dalej na wschód. Dziembowski

Gazeta Toruńska 01.07.1905
Warlubie, W czasie ostatnie] burzy, która nad miejsowością naszą szalała, uderzył piorun w dom pocztowy. Strzaskawszy słup do zawieszenia chorągwi, żadnej większej szkody grom nie wyrządził.

Nowe. Walne zebranie Tow. ludowego odbędzie się w niedzielę dnia 2 lipca o godz. 5 po pół. w lokalu p. Janowskiego. Na porządku dziennym: Obór nowego zarządu. Na tem zebraniu zaszczycą nas swą obecnością wielebni księża z Pieniążkowa, prosimy przeto o liczny udział. Zarząd.

Dla piekarzy! Z powodu choroby Jest moja dobrze prosperująca piekarnia z kamienicą położoną w ożywionej ulicy naprzeciw kościoła zaraz do sprzedania.K Gołembiewski mistrz piekarski Nowe [Neuenburg Wpr.]

Gazeta Toruńska 23.08.1911
Do mego handlu żelaza poszukuję zaraz ucznia z lepszej rodziny. Jan Studziński, Nowe (Neuenburg Wpr.)

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1919.11.06 R. 1 nr 110
Nowe. Baczność członkowie Zjedn. Zawód, Polskiego! Ponieważ w ostatnim czasie zgłaszają się do mnie listownie i ustnie o poradę robotnicy, nie należący do Zjedn., oświadczam, że na listy pojedyńczych członków nie odpowiadam, tylko za poświadczeniem zarządu filji Członkowie zgłaszający się ustnie winni się okazać kwitarjuszem i poświadczeniem przewodniczącego filji. Tomasz Jankowiak, sekretarz oddz. rob. roln. i leśnych.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1920.07.22 nr 16
W pow. kwidzyńskim po lewym brzegu Wisły złożono, jak nam donoszą, w niektórych miejscowościach pokaźne sumy na Pożyczkę Odrodzenia Polski, I tak w Rynkówce 140 000 mk., w Frący właściciel majątku p. Konrad 500 000 mk. a lud robotniczy 42 000 mk. w Smętówku 32 000 mk., w Kamionce 71 000 mk.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1920.07.23 nr 17
Świecie. W następujących miejscowościach odbędą się wiece informacyjne, na których w pierwszym Względzie będzie sprawa społeczna, na drugim miejscu sprawa plebiscytu na górnym Śląsku obmówiona: Takie wiece odbędą się: w Nowem 1.8.1920 po nabożeństwie na sali Gmn. mówca z Poznania, w Komórsku 25.7.1920 po nabożeństwie na sali p. Pułkowskiego mówca p. Kruczyński, w Warlubiu 25.7.1920 o godz. 5 p. pół. na sali p. Popławskiego mówca p. Kruczyński, w Lipinkach 27.7. wieczorem (miejsce wójt wyznacza) mówca p. Korzeniewski, w Osiu 8.8.1920 po nabożeństwie w lokalu p. Smeji mówca p. Kruczyński, w Drzycimiu 26.7.1920 po nabożeństwie w lokalu p Szramkiego mówca ks. wik. Błędzki, w Lnianie 25.7.1920. o godz. 6tej p. pół. w lokalu p. Seidla, mówca ks. wik. Błędzki, w Bzowie 25.7.1920 po nabożeństwie (miejsce wójt wyznacza) mówca kś prob. Chiliński (...).

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1925.03.25 R. 7 nr 24
Pan A. Frankowski z Nowego (Pomorze) ofiarował z okazji Tygodnia Obrony Kresów Zachodnich jako umeblowanie dla biura Związku Obrony Kresów Zachodnich w Poznaniu koszykowy garnitur klubowy. Dyrekcja Związku Obrony Kresów składa ofiarodawcy za tak hojny dar serdeczne podziękowanie.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1925.06.06 R. 7 nr 45
Piorun poraził księdza podczas mszy Świętej. Wielkie wrażenie wywarł w Pieniążkowie (pow. gniewski) wypadek rażenia piorunem proboszcza Działowskiego, podczas Mszy świętej w dniu 25 maja. Piorun początkowo uderzył w wieżę kościelną stamtąd w padł na chór, następnie ugodził proboszcza w rękę. Po dłuższej przerwie, wywołanej koniecznością opatrunku proboszcz dokończył mszy św.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1925.08.05 R. 7 nr 61
Chełmno. Przed kilku dniami przytrzymany został dezerter Wojniak Ludwik z Kończyc pow. świecki, który przed czterema laty zdezertował z wojska i przez ten czas wałęsał się po całem Pomorzu żyjąc z kradzieży. Stwierdzono również iż Wojniak przez dłuższy czas przebywał w Chełmnie i dokonał kilka kradzieży które przez policję względnie żandarmerje wojskową Wojniakowi udowodniono. Podczas rewizji u jego rodziców znaleziono różne przedmioty pochodzące z kradzieży popełnionych w Chełmnie, wobec czego uprasza się poszkodowanych przez kradzieże dotąd nie wykryte o zgłoszenie się w biurze posterunku Policji Państw. celem stwierdzenia czyją skradzione przedmioty są własnością.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1929.03.23 R. 1
Katastrofa kolejowa na stacji Smętowo 15 osób rannych. Dnia 19 bm. o godz. 7 rano pociąg szkolny wychodzący ze Smętowa w kierunku Tczewa, zderzył się z pociągiem towarowym w odległości około 500 metrów od st. Smętowo. Wskutek zderzenia zostały dwa wagony poc. osobowego tj. trzeci i czwarty wyrzucone na prawą stronę toru, zaś drugi i piąty wykoleiły się wskutek katastrofy. 15 osób zostało rannych w tem dwie ciężko. Parowóz pociągu towarowego został częściowo uszkodzony. Winę katastrofy ponosi kierowca pociągu towarowego Głuszewski Kazimierz z Tczewa, który przejechał sygnały. Ruch pomiędzy Smętowem a Tczewem utrzymany i skierowany do Tczewa na Starogard. Władze sądowe i kolejowe zjechały na miejsce wypadku.

Nadwiślanin. Gazeta Ziemi Chełmińskiej, 1929.07.23 R. 11 nr 61
Bieg Kolarski „od Morza Polskiego". W związku z mającym się odbyć w dniach 28-29 lipca br. biegiem kolarskim od morza polskiego na P. W. K. o puchar ziem zachodnich, nad którym to biegiem protektorat przyjąć raczyły łaskawie, najwybitniejsze osobistości Pomorza i Poznańskiego wraz z przedstawicielem Polski w Wolnym mieście Gdańsku i Związkiem Towarzystw Kolarskich w Warszawie, donosimy że prace Komitetu Wykonawczego nad przygotowaniem tego biegu są w pełni. Obok innych czysto technicznych przygotowań należało również zbadać trasę biegu. W tym celu wydelegował Komitet trzech swoich członków, których zadaniem było, obok zbadania trasy, poczynienie przygotowań około ubezpieczenia biegu i zapewnienia opieki zawodnikom w drodze i na miejscach startu oraz pierwszego etapu. Dowodem trafnego zainicjowania, przez Wojewódzki Związek Młodzieży Wiejskiej na Pomorzu, jako propagandy polskiego sportu z jednej strony, — z drugiej zaś morza polskiego i P.W.K. w obecnym tak ożywionym sezonie, jest fakt jaki z radością donosimy, że w wszystkich miejscowościach przez które biegnie trasa biegu, prośbę o opiekę przyjęto z wielką życzliwością i zrozumieniem dla tej imprezy. Na trasie zorganizowano szereg komitetów, których zadaniem będzie zrealizowanie ewentualnej opieki sanitarnej i bezpieczeństwa zawodników, na swoich odcinkach, które będą pod ich jaknajściślejszą kontrolą. Cały szereg osób, zrozumiawszy należycie znaczenie tego biegu, tak rzadkiej imprezy propagandowej, zgłosiło się ochotnie do współpracy.
Opis trasy.
Celem zorjentowania zawodników nie znających terenu pomorskiego, podajemy już dziś opis części trasy. Gdynia — start przy molo pasażerskiem, zaledwie piętnaście metrów od morza, na obszernym i równym placu. Pierwsze sześć kilometrów przez miasto Gdynię i w stronę Wolnego miasta Gdańska, prowadzi twarda i równa szosa, z której to w lewo roztacza się malowniczy widok na nasze polskie ukochane morze. Następnie traci Się stopniowo widok morza i za chwilę Staje się przed rogatką, na której bardzo skrupulatnie nasza władza policyjna i' skarbowa, bada tak dokumenty jak i zawartość samochodu. Poczem szlaban podnoszą na to, by o pół kilometra dalej znów poddać się tej operacji, lecz tą razą uskutecznianej już przez władze W. M. Gdańska. Od rogatki trasa zatraca swoją równośĆ i stopniowo przechodzi w falistą serpentynę która ciągnie się do Sopot. Od Sopot trasa prowadzi po brukowanej szosie przez Oliwę, Gdańsk, Pszczółki, Hohenstein, w którym kończy się bruk i przechodzi w szosę, aż do granicy malowniczą, coprawda nie bardzo równą ale posiadającą doskonałe bocznice dla rowerów. Granica, sama procedura co przed Gdańskiem, i znów jesteśmy na naszej Ojczystej ziemicy. Tu dla orjentacji dodamy że przez Wolne miasto Gdańsk, towarzyszyć zawodnikom będą, prawie wszyscy urzędnicy Generalnego Komisarjatu Rzeczpospolitej Polskiej w Gdańsku, wraz z całą Kolonją Polską tamże. Tczew, Czarlin, Słupkowy bardzo dobra szosa i wjeżdża się znowu w znane nam a tak malownicze faliste i lesiste okolice, które nie pozwolą zawodnikom przez swoją rozmaitość i piękno, się znużyć. Gniew położony na górze, która lekko łagodnie spada dobra szosą w dolinę, skąd ma się przepiękny widok, lecz tylko na krótki dystans, gdyż znowu wjazd pod górę do Nowego, które leży dość wysoko ale szosa ciągle dobra. I oto mamy już 110 kilometów za sobą, które będą miłem i bogatem w wrażenia wspomnieniem dla zawodników. Z Nowego szosa spada w ostrej serpentynie w dół, dlatego biada zawodnikowi który nie ma w porządku hamulca. Trasa biegnie dalej bardzo blisko Wisły. Skręcając na lewo wjeżdża się na most gdzie należy zwrócić uwagę na nerwy swoje, gdyż takowe mogą być zaatakowane przez oryginalną skarbonkę, za pomocą której inkasuje się kopytkowe. A więc jesteśmy na miejscu. Do wiadomości zawodników podajemy iż zbiórka odbędzie się w przeddzień startu, tj. 27 lipca w Gdyni. Na dworcu w Gdyni zgłoszą się zawodnicy do Komisji przyjęć.

Gazeta Grudziądzka 14.01.1932
Świecie (likwidacja szajki złodziejskiej). W ubiegłym tygodniu unieszkodliwiły władze bezpieczeństwa liczne gniazdo złodziejskie, które spokojnemu obywatelstwu w rozmaitych okolicach pow. świeckiego dało się odczuć swemi niechwalebnemi popisami, kradnąc gdzie tylko było można i co w rękę wpadło. Do szajki mającej aż 11-tu wspólników należeli Wład. Majchrzak, Antoni i Roman Paczkowski, Bernard Gosieniecki, Fr. i Wł. Jaworscy, Franc. Wendt, Feliks Dominikowski, Edward Latuszewski, Bronisław i Jan Jaworscy - wszyscy z Komorska względnie okolicy. Obecnie wyczekują na sprawiedliwy wymiar kary za ich popisy, nie liczące się z kodeksem karnym.

 

zebrał arek admin@miasto-nowe.com