Tu nie ma domu, gdzie bym nie był
Dodane przez dnia Styczeń 01 1970 02:00:00

Czytając książki biograficzne często spotykam się z sylwetkami wielkich, wspaniałych ludzi, którzy poświęcili się środowisku, w którym żyli, wzrastali i pracowali.
My, nowianie nie musimy daleko sięgać myślą wstecz, by przypomnieć sobie wielkiego człowieka, wspaniałego lekarza, który swoje życie poświęcił bliĄniemu. Takim lekarzem był dla naszych mieszkańców i okolic dr Maksymilian Neuman.



Urodził się w 1889r. Studia medyczne ukończył w 1919r w Berlinie. Prawdopodobnie jako młody lekarz został wysłany do Nowego, albo sam wybrał to małe miasteczko, gdzie przez całe życie zawodowe pracował jako prawdziwy lekarz rodzinny. Doskonale znał wszystkich mieszkańców od pokoleń, znał całą historię miasteczka i okolicy, każdą uliczkę, zamek, kościół. Gdy czuł się lepiej, był wypoczęty, z pasją opowiadał dramatyczne historie bitew polsko- krzyżackich. Ale przede wszystkim był wszechstronnym lekarzem, udzielał porad i pomocy z zakresu interny, reumatologii, chirurgii, położnictwa, ginekologii, pediatrii, a nawet usuwał zęby bez znieczulenia. Nie miał czasu na życie prywatne, bo był do dyspozycji chorego całą dobę.
W czasie okupacji hitlerowskiej wiele osób uratował od śmierci. Emerytowana nauczycielka p.Wiesława Wojnowska nie ma słów, żeby to wyrazić wdzięczność temu wspaniałemu, ofiarnemu lekarzowi. Kiedy dr Neuman dowiedział się, że jej ojciec jest ciężko chory - odwiedził go, idąc 5 kilometrów pieszo polną drogą. Potem, by sprawdzić czy chory wraca do zdrowia , często, bez zapowiedzenia i bezinteresownie go odwiedzał.
Doktor Neuman był człowiekiem wielkiego serca. Znając nie najlepszą sytuację materialną ludzi, nie brał pieniędzy za wizytę, a biednym dawał nawet pieniądze na wykupienie lekarstw.
Pani W.Wojnowskiej, pomógł pochować jej ojca, ale kiedy złamała rękę, bez prześwietlenia ustalił złamanie, sam załozył gips i również nie wziął należnego honorarium.
Ten budzący powszechnie szacunek lekarz niejednokrotnie ubolewał nad stanem zdrowia swoich pacjęntów, zrobił wszystko, by jak najdłużej utrzymywać ich przy zdrowiu i życiu.
Swoimi przeżyciami, refleksjami i wątpliwościami dzielił się z byłą właścicielką apteki magister Pelagią Marszałł.
Po długich latach pracy w nowskiej Przychodni Zdrowia,doktora miała zastąpić młoda lekarka. Niestety, dr Neuman na początku nie miał wielkiego zaufania do jej wiadomości i doświadczenia lekarskiego. Na początku przyjmował jeszcze sam pacjentów, a młodą lekarkę mobilizował do obserwacji jego metod pracy z chorym.
Nastepnie przez kolejne dni młoda lekarka przyjmowała chorych sama, ale jeszcze pod baczną obserwacją doktora Neumana. Uwagi i swoje spostrzeżenia przekazywał jej w sposób bardzo delikatny dopiero po pracy.

Pani W.Wojnowska w dowód serdecznej wdzięczności co pewien czas zamawia intencje mszalne o spokój duszy ś.p. dr Neumana.
Ten wielki duchem człowiek został pochowany w Kończewicach koło Tczewa, obok swojego brata i bratowej. Pani Wojnowska w towarzystwie ś.p Zacharka, jego córki i zięcia odnaleĄli grób doktora Neumana. Zaniedbana mogiła - porośnięta chwastami , wszystkich zaskoczyła. Obecnie jest już bardzo skromny pomnik. Szkoda, że jego grób nie znajduje się na naszym parafialnym cmentarzu, bo na pewno tonąłby w powodzi kwaitów i zniczy.
Możemy być dumni, że nie zapomnieli o tym wielkim lekarzu działkowicze, którzy na pierwszym zebraniu 1 maja 1980r. jego nazwiskiem uhonorowali swoje działki.
Kończąc, zwracam się do czytelników z gorącą prośbą o przysyłanie do redakcji swoich wspomnień związanych z osobą doktora Neumana, by chociaż w ten sposób utrwalić Jego wielkość, polegającą na pracowitości, skromności,
bezinteresowności.

Dorota Burow GŁOS NOWEGO NR4 (61) ROK VII grudzień 2003r